Żelazne zasady zbierania punktów.

O tym jakie zasady wprowadzam, by zbierać regularnie z rynku punkty.

MĄDRZE O SPEKULACJI

6/2/20256 min read

Skoro od dzisiaj planuję zdobywać 100 punktów dziennie minimalną liczbą pozycji, chcę opisać, jak zamierzam to osiągnąć. Ten zbiór zasad pozwoli mi później na koniec miesiąca wyciągnąć odpowiednie wnioski. Zobaczymy co trzeba będzie poprawić lub usprawnić. Możliwy jest też scenariusz, gdzie uznam, że czas najwyższy podnieść już wielkość pozycji. z 2 do 3 lotów. Czas pokaże.

Pierwsza żelazna zasada dotyczy samego uciekania z pozycji w momencie gdy nie mam racji. To jest absolutny must have. Otwieram pozycję i pierwsze co robię to ustawiam SL-a. Sztywnego konkretnego. Ba! Nawet planując zlecenia w jakiejś określonej strefie, mogę od razu ustawić SL-a tak, żeby w momencie otwarcia pozycji on już był na wykresie. To wyeliminuje problem z trzymaniem strat w nieskończoność. W momencie gdy jestem już w stracie nie potrafię otwierać pozycji w drugą stronę. To niszczy mój mózg. Dopiero gdy wykres jest wolny od stratnych pozycji, jestem w stanie obrócić się na drugą stronę rynku.

Kolejna żelazna zasada to ilość pozycji otwieranych w stracie. Do tej pory otwierałem minimum 3pozycje. I generowałem kolejne straty. Teraz planuję Teraz będę otwierać maksymalnie 2 pozycje. Pierwszą w okolicach 50% cofnięcia, druga w momencie 60-70% cofnięcia. Ma pójść w moją stronę, i się rozegrać po mojej myśli to dobrze. Jeżeli nie to zaliczę SL-a. Mam świadomość tego, że nie codziennie będę zarabiał 100 punktów. W moim podejściu chodzi o to, żeby nie tracić więcej niż 100 punktów dziennie. Trzymanie strat na kilka tysięcy dolarów generuje straty na poziomie tysięcy punktów. Zależy mi na regularnym osiąganiu zysków w postaci zbierania z rynku punktów. Jestem traderem jednosesyjnym. Typowym intraday Traderem. Całe moje działanie zbierania punktów, ma doprowadzić mnie do miejsca, gdzie pojedyncza transakcja w danym dniu pozwoli opłacić wszystkie rachunki. Reszta dni pracuje na zachcianki. Pozwalając sobie na duże straty, eliminuję siebie całkowicie z tego wyścigu.

Skoro mam już zasady dotyczące otwierania zleceń, i ich zabezpieczania w postaci sztywnego sl-a. Czas najwyższy napisać coś o zbieraniu profitu. To, że moim celem dziennie jest zebranie 100 punktów nie oznacza, że jeżeli licznik zbliży się do tej magicznej liczby ucieknę z pozycji. Na tym właśnie polega sztuka spekulacji. Jeżeli momentum ceny pozwoli, będę ciągnął pozycję tak długo jak się da. Jeżeli cena zacznie zawracać negując mój scenariusz będę uciekał z takich pozycji. Dlatego tak trudno jest ocenić mój teoretyczny take profit. Bo nigdy nie wiadomo gdzie cena się zatrzyma. Nigdy nie rozumiałem tego jak ktoś celuje w wynik na poziomie 2r czy też 3r lub więcej. Przecież cena porusza się mając totalnie gdzieś nasze targety. Nasz SL to nasz spokój. Ma pozwolić nam na to, by realniej oceniać ruchy ceny. To nie jest punkt, który należy traktować za pewnik. Cena tam już nie wróci. Mogę założyć, że chcę zarobić zysk wielkości dwa razy większej niż mój sl. Tylko, że jeżeli cena swoim zachowaniem tego nie pokaże to nic z tego nie będzie. Wiem, że chodzi tutaj o statystykę. Bo ładnie na papierze wygląda zbieranie regularnie wyniku 2r i większego. Zresztą w wielu książkach, można znaleźć fragmenty mówiące o tym, że jeżeli stosunek zysku do ryzyka wynosi 1:1 to taka pozycja jest ryzykowna. Każda pozycja niezależnie od tego jaki ma stosunek zysku do ryzyka jest ryzykowna. Każda pozycja otwierana bez planu, bez pomysłu na to co dalej jest ryzykowna. Wyobraź sobie, że stoisz nad przepaścią nad klifem. Masz ochotę skoczyć do wody. Bo na wielu filmikach w internecie ludzie nagrywali swoje skoki i w tej scenerii wyglądały super. Zamieniasz swój pomysł w czyn. Bierzesz rozbieg i skaczesz. W trakcie lotu w dół, zaczynasz się zastanawiać jak masz wlecieć do wody. Skoczyć na nogi? na głowę? Co gdy nie trafisz w głęboki zakres takiej wody. Co w momencie gdy fala odsłoni dno. W zasadzie to nie potrafisz pływać. Dokładnie podobne mechanizmy mają miejsce w momencie otwierania pozycji. Ilość i natłok myśli jaka gra emocjami spekulanta nie potrafi tworzyć planu w trakcie rozgyrwania pozycji. Teraz wyobraź sobie że przed takim skokiem z klifu masz świadomość, że jesteś świetnym pływakiem, potrafisz przewidzieć w którym momencie fala uderzy klif, wiesz, że najlepiej skoczyć z tej wysokości w taki a nie inny sposób. Masz pełen spokój. Pełną kontrolę nad tym co chcesz zrobić i wiesz jak krok po kroku zabrać się do tego wszystkiego. Dokładnie tak samo jest w momencie otwierania pozycji na giełdzie. Jeżeli masz plan jesteś przygotowany, sprawdziłeś jak zachowywała się cena kilka dni wcześniej. Jak może zareagować w takich warunkach. Wiesz gdzie chcesz umieścić swoje wejście, wiesz jak powinien wyglądać SL. Masz pełen scenariusz rozegrania, potrafisz spokojnie bez emocji rozegrać rynek. Nie walczysz wtedy z rynkiem. Bo to jest też ważna kwestia, o której trzeba wspomnieć. Moim zadaniem jako spekulanta jest podążać za tym co robi cena. Kluczowe jest wyjście z pozycji w momencie gdy zmieniamy kierunek. Mechanizm generowanie nadmiernych strat jest taki, że gdy cena zawraca najpierw nasz mózg korzysta z promocji. Kupujesz po lepszej cenie. Gdy strata robi się zbyt dużym obciążeniem zaczynam myśleć, że niżej już nie spadnie i zaraz odbije do góry. To jest ostatnie najlepsze miejsce na dodatkową pozycję. Gdy strata przekracza już barierę absurdu zostaje tylko nadzieja. Element, który z tradingiem nie ma nic wspólnego. Jest emocjonalnym usprawiedliwieniem mojego Ego. Niechęć do przyznania się do porażek do błędów. Tak długo jak strata nie jest zaksięgowana na koncie nie istnieje. Gdy jest już za późno, żeby z niej uciec pojawia się ogromny ból, utrata szacunku do samego siebie. Jeszcze gorsze emocje towarzyszące to chęć odegrania się na rynku. Trzeba to przejść. Mam świadomość tego, że pisanie o tym może wydawać się naiwne. Może nawet wydumane. Sam też tak kiedyś myślałem. Teraz z perspektywy czasu wiem, że to właśnie moje EGO i emocjonalny stan pychy i chciwości podpowiadał, że mnie ten błąd nie dotyczy. Bo jestem lepszy. Bo potrafię lepiej. Dzisiaj kilka lat później wiem w jakim byłem błędzie. Każdy ma swoją drogę. Napotykamy po drodze na te same problemy. One nie wynikają z tego, że ktoś na rynku nam robi pod górkę. One wszystkie biorą się z tego jacy jesteśmy. To my jako Traderzy jesteśmy największym zagrożeniem dla naszych portfeli. Im szybciej to sobie uświadomimy tym szybciej pójdziemy dalej.

Czas może teraz pokazać na przykładzie wykresu co mnie interesuje w nadchodzących tygodniach.

Po pierwsze uwarunkowania rynkowe. Zupełnie inny rodzaj spekulacji będę uprawiał, w momencie gdy rynek porusza się w pewnym zasięgu. Zupełnie innych w momencie gdy rynek będzie poruszał się w trendzie. Różnica jest zasadnicza:

Widać wyraźnie gdzie mamy ruch w ramach trendu. Gdzie rynek porusza się bokiem.

W pierwszym wariancie gdzie cena porusza się w zasięgach interesuje mnie rozgrywanie rynku od bandy do bandy. Kupuj na dole zasięgu sprzedawaj na górze zasięgu.

W przypadku dni trendowych. Czyli gdy rynek porusza się w jednym kierunku interesuje mnie typowa struktura rynku. Wyższe szczyty i wyższe dołki w przypadku ruchu do góry i odwrotnie czyli niższe szczyty i niższe dołki w przypadku ruchu w dół. To jest koncepcja jedyna, która za mną przemawia. Mam na wykresie narysowane dwie średnie. To tak na wypadek, gdybym zaczął się ze sobą kłócić. Jedna jest obrazem wykresu ceny z poziomu H1. Druga to średnia zakresu dwudziestu ostatnich świec. Ona pokazuje tylko momentum danego ruchu. Zamiast rysować dodatkowe linie trzymam te średnie na wykresie. I to by było na tyle. Ważniejsze dla mnie było opisanie zasad dotyczących wchodzenia w pozycje wychodzenia z nich i reagowania na ruchy ceny. Cała reszta czyli samo zachowanie ceny i rozegranie pozycji, będzie już lepiej widoczne na podsumowaniach publikowanych każdego dnia. Po głowie chodzą mi też codzienne nagrania moich sesji na Yt. Czas pokaże bo organizacyjnie to już nie jest takie proste. Rynek rusza za kilka godzin czas zabrać się za przygotowania.