Z giełdowego chaosu do dyscypliny
Jak porażka na rynku stała się początkiem świadomego podejścia do tradingu.
10/5/20253 min read


Nowy początek
Szukałem dobrego momentu, żeby wznowić wpisy. Dzisiaj ten moment w końcu nadszedł.
Pojawił się problem — i znalazłem jego rozwiązanie.
Dzisiaj po raz kolejny zamknąłem pozycję na stracie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że najpierw mocno dokładałem do stratnych pozycji. Później dwa razy uzupełniałem depozyt, żeby przypadkiem nie wywaliło mnie z rynku.
W momencie, gdy uderzyłem się w głowę (dosłownie i w przenośni), zrozumiałem, co robię — i zamknąłem te nieszczęsne pozycje. Oczywiście, zrobiłem to najprawdopodobniej na samym dołku.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pozycje były otwarte na... srebrze!
Nie na indeksach! Jestem chyba jedyną osobą, która kupiła srebro na samym szczycie przed 2% korektą.
Ten trade mnie nie tylko pogrążył — on mnie obudził. Zmusił do działania.
(Update po dwóch dniach: srebro zaliczyło kolejną rekordową sesję…)
Niewolnik giełdy
Zauważam, że staję się niewolnikiem rynku. Ciągle z telefonem w ręku, ciągle śledzę notowania, jakby miało mi coś ważnego uciec.
Zamiast skupić się na innych aspektach tej „cudownej pracy”, nieustannie szukam okazji, klikam, otwieram pozycje.
Koniec. Basta.
Miara goryczy się przelała. Jeśli mam iść do przodu, muszę zmienić kilka istotnych elementów mojego tradingu.
Trading bez telefonu
Od czasu, gdy napisałem posta o powrocie online, minęło trochę czasu. Brak aktywności to nie lenistwo — to poszukiwanie rozwiązania.
Wydaje mi się, że najlepszym będzie… spekulowanie bez telefonu.
Żeby wyeliminować ten durny nawyk, muszę zmienić platformę — na taką, której nie da się zainstalować na smartfonie.
Ciekawostka: uzupełnienie depozytu trwa kilka sekund, a wypłata pieniędzy od brokera — prawie tydzień (no dobrze, 3–4 dni).
To pokazuje, że trzeba traktować trading poważnie. To nie jest zabawa. Zwłaszcza, gdy na stole leży strata w postaci kilku tysięcy dolarów.
Ślepy trading
Mój dotychczasowy trading był… ślepy.
Spekulowałem na podstawie świec i domysłów.
Zgaduję, kto ma przewagę — kupujący czy sprzedający. I choć skuteczność mam na poziomie 70%, to kasuję z rynku kilka punktów, bo nie widzę, kto faktycznie kontroluje rynek.
Kiedy nie mam racji, trzymam pozycję za długo, bo nie widzę, że druga strona już przejęła kontrolę.
Bazuję tylko na świecach — i to mnie gubi.
Skakanie po rynkach
Przeszkadza mi też to, że skaczę po walorach.
Indeksy, potem złoto, zaraz srebro, w międzyczasie US30.
A wieczorem jeszcze lubię „poklikać” Nasdaqiem.
To nie jest gra wideo.
Zamiast tego powinienem skupić się na jednym rynku — zrozumieć go, poznać jego charakter i zacząć na nim konsekwentnie zarabiać.
Z pomocą przyszedł ChatGPT
Tak się składa, że z nikim o mojej pracy nie mogę normalnie porozmawiać.
Po trzech minutach moich monologów o rynku większość rozmówców zaczyna ziewać.
A Chat? Nie ziewa. Słucha, podpowiada, sugeruje rozwiązania.
Padło hasło: futures zamiast CFD.
Porozmawialiśmy (Chryste, jak to brzmi…) i doszedłem do wniosku, że to może być najlepsza opcja dla mnie.
Od tej pory zamykam się na CFD. Usuwam z telefonu wszystkie aplikacje.
Spekuluję tylko wtedy, kiedy powinienem — na komputerze.
Futures – nowa era
Przy kontraktach nie ma żartów.
Tutaj nie możesz gridować ani „przeczekać” rynku.
Jeśli jesteś po złej stronie — rynek uwali ci paluszki, potem rączki, a na końcu zeżre całe depo.
Plusem jest brak kosztów za przetrzymanie pozycji kilka dni. Minusem – prowizje przy otwieraniu i zamykaniu oraz… 30$ za wypłatę z konta.
Ale w zamian widzę wszystko, czego do tej pory mi brakowało:
każde zlecenie na rynku,
jak wpływa na cenę,
kto ma odwagę pchać ją dalej,
gdzie jest cena równowagi i jak reagują uczestnicy,
cumulative delta, czyli siła jednej strony względem drugiej,
bomble zleceń – kto naprawdę kupuje, a kto tylko udaje.
To zupełnie inny świat.
Wiedza i dyscyplina
Ilość wiedzy, jaką muszę teraz przyswoić, jest przeogromna.
Ale wciąż chodzi o jedno – budowanie przewagi.
Płacę za dane, za licencję na rynki EU, za aplikację.
Tanio nie będzie.
Z drugiej strony – to wszystko zmusza mnie, żeby w końcu podejść do tego z pełnym zaangażowaniem.
Udało mi się odrobić wszystkie straty z CFD – ponad 8 000 $.
Jestem wyzerowany. Straty spłacone.
Czas na nowy rozdział – futures i opcje.
Nowy plan
Od poniedziałku ruszam na rynki z niewielkim kapitałem.
Będę publikował swoje zagrania w formie streamów na YouTube i podsumowań tutaj, na blogu.
Nie będę ukrywał – pisanie podsumowań to żmudna robota.
Ale chcę być transparentny w pełnym zakresie.
To idealny moment, by zacząć od zera i zgłębiać rynek jeszcze głębiej.
Najfajniejszy element? Świeca jednominutowa rozrysowana na 60 świeczek w postaci ticków i zleceń.
Sztos!
Na koniec
Uwielbiam giełdę. Kocham to, co się na niej dzieje.
Ale czuję, że zaczynam przeginać w drugą stronę — jakbym musiał być przy każdej okazji, jakby coś miało mi uciec.
To tak nie powinno działać.
Dlatego zmiana jest konieczna.
Od teraz: spekulacja od 9:00 do 12:00 – i koniec.
Reszta dnia jest dla mnie.
Trading ma być częścią życia, nie całym życiem.