Wracam online
po dłuższej przerwie wracam do rutyny.
9/14/20254 min read


Odczuwam silną potrzebę powrotu do pisania. Zaniedbałem mój dziennik, nie prowadziłem statystyk ani nie drukowałem zagrań. Choć codziennie byłem obecny na giełdzie, mój trading nie przynosił spektakularnych efektów. Nabrałem jednak pewności, nad czym muszę pracować. Wiem, gdzie jest moja przewaga i jak skutecznie radzić sobie z potknięciami. Najlepszym obrazem moich poczynań będzie poniższy slajd.


Czerwona linia pokazuje profit. Miałem dokładnie dwa duże potknięcia w okresie, kiedy nie publikowałem niczego. Nie trudno zauważyć, że żółte pionowe linie skierowane w dół są kilka razy większe od tych zyskownych, skierowanych w górę. To moja główna bolączka. Po serii udanych transakcji włącza się tryb „nieśmiertelności” – cholernie trudno wtedy przyznać się do błędu. Mam na to jednak sposób. To ostatnie takie długie, pionowe spadki na moim koncie. Mentalnie jestem gotowy na zmianę zasad gry. Dlatego chcę wrócić do regularnego publikowania tego, co robię – nagrywać i dzielić się tym publicznie.
Przeszedłem już etap, kiedy stan konta robił na mnie wrażenie. Nie gram na pieniądze, gram na przewagę na rynku, na strukturę świec. Mam wszystko, czego potrzebuję, żeby ze spokojem analizować rynek dzień po dniu i rozbijać bank. To etap, w którym chcę wejść poziom wyżej.
Ostatnia strata była typowym przykładem mojej głupoty. Zająłem długie pozycje na złocie po godzinie 3 nad ranem. Wszystko widać na zdjęciu poniżej.


Powód był banalny: złoto rośnie jak szalone od kilku dni. Jak można stracić na rosnącym rynku?


Wystarczy głębsza korekta i złamanie własnych zasad. Straciłem tego poranka około 3000$, na koncie zostało niewiele ponad 500$. Pierwsze pozycje zamknąłem ze stratą około 1200$, natychmiast odwróciłem się z longów na shorty i byłem dosłownie dwa punkty od odrobienia straty. Nagle cena zawróciła, wywalając moje pozycje na kolejne 1200$. Potem były desperackie próby odrobienia strat.
Pierwsza zasada, którą złamałem, dotyczyła tego, że nie ruszam złota w codziennych analizach. Poślizgnąłem się na nim kilka razy. Kolejne złamanie zasad dotyczyło godzin, w których traduję. Zaczynam o 9:00 od otwarcia DE40 i rozgrywam ten rynek do 12–13, potem US Tech od 15:30 do 16–17 i koniec. Dostałem po łapach i bardzo dobrze – ta strata przemówiła do mnie. Pierwsza myśl po zamknięciu pozycji: „Uzupełniam depozyt i lecę dalej”. Po kilku godzinach wycofałem przelew. Ta względnie mała kwota w porównaniu do tego, co miałem dzień wcześniej, nauczyła mnie rozsądnego zarządzania pozycjami. Nie mogę doprowadzić do sytuacji, kiedy na koncie zapala się margin call, a ja dalej dokupuję w stracie. Z perspektywy czasu widać, gdzie rynek był – pewnie gdybym wysiedział stratę, wyszedłby z tego niezły zysk. Tylko że nie o taki trading mi chodzi.
Co się zmieniło w moim podejściu? Dokładam pozycje tylko w zysku, nie w stracie. Wychodzę bezwzględnie, gdy nie mam racji. Jeśli impuls zostanie złamany, zamykam pozycje i odwracam się na drugą stronę rynku. Dobrym przykładem była ostatnia sesja DE40:


rynek otworzył się o 9:00 i najpierw walił do góry, nagle zaczynając słabnąć. Kolejne poziomy były zaliczane na płytkich korektach. Dane z USA zmieniły kierunek – wybicie ostatniego szczytu i korekta impulsu pokazują dokładnie, jak rynek się zachował


Na wykresie M8 obraz jest jeszcze wyraźniejszy:


duży knot po cenie otwarcia, próba powrotu na obszary, impuls zgaszony w następnej świecy, ruch spadkowy rozpoczęty. Nie byłem przy komputerze i nie mogłem kontrolować pozycji – można było na niej zarobić, ale nie zawsze mogę siedzieć przy ekranie.


Żeby było zabawniej, tego samego dnia otworzyłem kilka głupich pozycji na US Tech.
Widząc wzrost rynku, postanowiłem dołożyć Longi pod kilka dodatkowych punktów. Zamiast poczekać na korektę impulsu, otworzyłem pozycje – gdy zaczynały przynosić stratę, zamknąłem je, oddając około 60% porannego zysku. Później ponowiłem wejście w Longi i zamknąłem w zysku. Dzień mógł przynieść większy zysk, ale rynek jest kapryśny i wymaga cierpliwości.
Problem polegał na tym, że wcześniej otwarty Long trzeba było po prostu zostawić. Moje przekonanie o słuszności wejścia nie gwarantowało sukcesu. Było w nim wiele skrajnych przekonań: wzrost „wyciągany”, dane słabe, rynek rośnie – coś tu nie pasowało.
Konto urosło około 40% od początkowych 500$. Teraz celem jest zwiększenie rachunku do 10 000$. Chcę ustalić cele czasowe, by nie wywierać presji na siebie. Nie chodzi o obracanie całym kapitałem – pierwsze 5000$ buduje bufor na wypadek wtopy, drugie 5000$ wykorzystam do większych pozycji. Czas podnieść poprzeczkę.
W poniedziałek wracam z publikacją tego, co robię na giełdzie w ramach streama na YouTube. Materiały pomogą mi skrupulatnie wskazać momenty wymagające poprawek. Jest nad czym pracować.