S01E04 Przestałem rozumieć.

Mówienie o zmianach to jest jakiś ich początek. Jeżeli za tym nie pójdą czyny to zmiany zostaną tylko jako niespełnione marzenia.

ZYSKOWNE ZAGRANIA

6/5/20256 min read

Próbowałem dzisiaj rano na sucho rozegrać rynek czytając kolejno każdą ze świec. I jest to trudniejsze niż myślałem. Każda transakcja była by tą stratną. Fakt, że rynek poruszał się też dzisiaj bez jednego kierunku. Od kilku dni mam wrażenie, że rynek stoi w miejscu. Dzisiaj wiem, że to się zmieni. Dlatego też siebie nie cisnę jakoś wybitnie mocno. Zrobiłem dzisiaj 95 punktów. I to jest znowu kiepski wynik. Nie mam tu na myśli zysków, czy ilości punktów. Jestem Traderem i powinienem zachowywać się jak rasowy spekulant. Sposób w jaki doszedłem kolejny raz do tego dziennego celu pozostawia wiele do życzenia.

Skubanie rynku to jest metoda, która musi zniknąć z mojego podejścia patrzenia na rynek. Muszę rozłożyć na czynniki pierwsze to co widzę w tych wejściach. Co sprawia, że chcę je otwierać. Dlaczego otwieram je w tych miejscach. Jest to ważne z bardzo prostego powodu. Potrzebuję scenariusza. Nie skupiam się na zwiększeniu zysku. Nie zależy mi na tym, żeby z tej jednej transakcji wycisnąć jak najwięcej pieniędzy. Zależy mi na tym etapie, żeby tracić jak najmniej. No i patrząc na wyniki, ktoś by tu mógł stwierdzić, że zarobiłem. Tak się stało, bo rynek poszedł w moim kierunku. Wiem o tym, że gdybym nie trafił z wejściem w pozycje to rynek by mnie zjadł wypluł, i przejechał się po mnie po całości. Wyobraziłem sobie w tym miejscu rynek jako wielkiego złego potwora. Nie chcę już wracać do opisywania tego co się dzieje ze mną w momencie gdy tkwię w stracie. Jak to ego i emocje przejmują kontrolę nad działaniami. To już mam za sobą, wiem jak to smakuje. Muszę znaleźć lekarstwo na te chorobę.

Do tego jest mi potrzebna analiza moich wejść. Ten brak scenariusza o którym piszę od kilku dni sprawia, że nie mam swojego zlecenia zabezpieczającego na wypadek gdy jestem w błędzie. To z kolei przekłada się na to, że zabieram zyski jak tylko się pojawią. Proste!

Nawet na zapisie z całej sesji widać jak bezsensowne pozycje otwieram. De40 wczoraj płaskie jak spokojne morze. Zero fal. Nie umiałem się odnaleźć w tym co robi rynek. Drugi wykres USTEC był już ciekawszy, Tylko, że to dalej był dzień, którego wolałbym nie rozgrywać. Same wejścia w przypadku DE40 są robione z tego co widzę zgodnie z wybiciem. Czyli cena wybija pewien zasięg i leci wyżej:

Dlaczego więc nie umieszczam zlecenia obronnego pod takim zakresem. Dlaczego nie wchodzę po jakiejś korekcie tego ruchu? jak wyznaczyć korektę? kiedy się kończy? Te pytania na później. Teraz jak te wejście wyglądały w przypadku USTEC:

Poza tą pierwszą długą potężną świecą, która nawet nie wiem skąd się wzięła, cała reszta zleceń jest zgodna z tym co zrobił rynek. Zagrania krótkie, przez pierwszą część spadków. Później longi pod zagrania w drugą stronę, gdy cena zmienia kierunek.

Kolejny dzień okazuje się, że same wejścia robię dobrze. Super by było jeszcze gdybym zaczął dodawać pozycję do zyskownych transakcji. Gdybym dodał do tego zlecenia SL-a to będzie to przepis na sukces. Muszę nauczyć się tracić. Mam wrażenie, że potęguje u mnie obawa przed stratą. Tak jak bym nie chciał stracić, bo to obudzi kolejne mechanizmy. Chęć odrobienia strat, czy podwajanie kolejnej pozycji. Tylko, że to co robię teraz zgubi mnie lata dzień. Wiem to bo przerabiałem to milion razy. Dlatego cały proces jest tak istotny. Dlatego właśnie ocena każdej transakcji jest tak ważna. Nie pod kątem tego ile zarobiłem. Ona jest ważna z punktu widzenia tego jak została otwarta, i jak była prowadzona. Na podstawie moich transakcji, można powiedzieć tylko tyle, że zostały otwarte. Jak tylko zaczęły zarabiać zostały zamknięte. Te otwarte dłużej były takimi tylko dlatego, że przez większość czasu były w stracie.

Cały tydzień kręcę się w kółko. Mam jednak wrażenie, że pomaga mi to co piszę bo widzę wyraźnie problem, który muszę rozwiązać. Gdzieś kiedyś usłyszałem czy przeczytałem, że jeżeli czynność powtórzy się setki razy to staje się pewnym nawykiem. Dodatkowo stajemy się ekspertami w tej powtarzanej czynności. Jak mogę to wykorzystać na swoim podwórku? Skoro moje wejścia są poprawne. To muszę tylko dopracować mechanizm obronny w postaci sztywnego SL-a Dajmy na to, że na pozycję chcę stracić 50 punktów. Jeżeli mam sygnał wejścia w pozycję, polegający na wybiciu zakresu to nie otwieram pozycji. DO czasu aż cena nie zawróci do miejsca gdzie mój akceptowalny SL będzie wynosił 50 punktów. Ma to sens?

Sprawdźmy na DE40:

Te pionowe czerwone kreski to mój SL 50 punktowy. Jak widać, został by osiągnięty przy ostatniej transakcji. Czy powinna mieć miejsce w tym miejscu. Tak. Czy powinienem prowadzić cenę aż do SL-a? NIE. Cena już wcześniej wybiła zakres ostatniego szczytu. Więc realnie koło 30 punktów powinno być straty. Ważna kwestia. Rynek był spokojny. Zobaczmy jak by się to sprawdziło w przypadku USTEC.

Ciekawe... Analizując kolejno moje SL-e ... tylko jeden miałby miejsce. Piąte czerwona kreska... Czy powinienem otworzyć tam zlecenie? NIE. Dlaczego? bo zasięg 50 punktów nie leży w okolicach dolnej bandy zasięgu. Idąc tym tropem.... Ile transakcji miało by zasadność, gdybym otwierał je plus minus kilka punktów nad lub pod danym szczytem. Czyli odliczam od zasięgu wybicia 50 punktów i sprawdzam czy tam były transakcje. Reasumując. Jest wybicie --> sprawdzam od impulsu plus kilka punktów gdzie jest moje 50sl --> zaznaczam strefę do transakcji. Ciekawe czy gdzieś trafiłem z wejściem i ile transakcji miało by sens. Sprawdzam to tylko dla USTEC. Dax był nad wyraz niestandardowy w swoich ruchach.

Ciekawe, Pierwszy box i jego wybicie, dostaję wejście w najlepszym możliwym wejściu. Kolejna strefa dalej patrzymy short, bo miało miejsce przebicie tego dołka. Ciekawe miejsce na wejście, Cena jednak nie dochodzi do ostatniego dołka. Prawdopodobnie BE lub nawet Strata. Jeszcze nie wiem jak bym się zachował przy tej pierwszej pozycji. Tak max w zysku jest około 80-90 punktów. Dobranie pozycji, daje sporą szansę, że tam zaliczę 100 punktów, nawet nie dotykając poprzedniego dna. Idąc dalej mamy wybicie do góry. I tutaj prawdopodobnie byłby SL. Cena dotyka mojego dolnego +5 punktowego zabezpieczenia. Za chwilę wraz z kolejnym wybiciem dostaję kolejną szanse na to, żeby rozegrać pozycję. I tutaj ta pozycja daje ponad 140 punktów zysku.

Nie powiem, że trochę mi to rozwaliło banie. Wczoraj rynek poruszał się leniwie. Te zakresy pod takie zagrania pokazują się bardzo dobrym pomysłem. Tylko w momencie gdy jedna świeca ma 30-40 punktów to ta cała teoria traci sens. Na pewno jest to jakiś sposób otwierania i prowadzenia pozycji. Daje pewien scenariusz działania. Czyli co musiałbym teraz przetestować przynajmniej 100 takich sytuacji dzień po dniu, żeby zobaczyć przewagę i solidność tego podejścia. Później jak maszyna realizować to co widzę bez zbędnego zastanawiania się nad słusznością tego co robię, bo wiem, że w dłuższej perspektywie mam rację. Nie wiem ale podświadomie czuję olbrzymią ulgę, że nie będę tracił w otwartych transakcjach tysięcy punktów.