S01E02 Jak czytać cenę.

O tym jak należy wyciągać wnioski z rozgrywanych pozycji.

ZYSKOWNE ZAGRANIA

6/3/20259 min read

Komfort z jakim mogę podejść do pisania kolejnego podsumowania dnia jest nieporównywalnie lepszy niż wczoraj. Zgodnie z założeniem dzisiaj miałem się skupić na poprawnych rozegraniach. Na tym, by otwierać pozycje, ustawić SL i oszacować wyjście z pozycji. No i tyle teoria. W praktyce wyszło to jednak trochę inaczej. To dało mi też trochę do myślenia. Jak tak dalej pójdzie to zostanę filozofem....

Moje wejścia w pozycje opierają się na dwóch założeniach Wybicie z zakresu, i wchodzenie po lepszej cenie w dany ruch, jeżeli taka okazja się pojawi. Dzisiaj ruch na de40 był tak silny i dynamiczny, że nie było za bardzo możliwości szukania jakiejkolwiek lepszej ceny. Po spadku na poziomie 150-200 punktów i tak nie otworzył bym zleceń po korekcie bo ten SL przekraczał by mój akceptowalny poziom strachu. Pomimo udanego dnia popełniłem dzisiaj kilka błędów. Pierwszy dotyczył zwlekania z otworzeniem pierwszej pozycji. Jeżeli chcę wchodzić w pozycję po tym jak cena zerwie poprzedni zakres ruchu to muszę to zrobić stosunkowo szybko. Ja tymczasem czekam kolejnych 25 punktów nim podejmę decyzje o skubaniu rynku. No i właśnie ten drugi element, jest kolejnym błędem. Skubanie rynku. Wystarczyło otworzyć 2-3 pozycje i po prostu je trzymać. Ja tymczasem zrobiłem chyba z 10 wejść zamykanych średnio co 10 punktów. Zdecydowanie lepszym pomysłem jest dodawanie kolejnych pozycji i nie zamykanie starych. Nic przez kolejnych kilka minut nie wskazywało na to, że cena zawróci. Ruch był silny dynamiczny i zdecydowany. To co jest ciekawe, to mój luz w tych pozycjach. Gdy zobaczyłem ile zarobiłem zrobiło się nerwowo. Do tego momentu otwierałem pozycje bez problemu. Wszystko rozegrało się tak szybko, że nie było czasu nawet na sprawdzanie tego czy jestem na plusie i ile tego jest. I to jest jakiś kierunek. Skupiłem się całkowicie na cenie na tym jak się porusza. I po prostu dołączyłem do tego tanga. Zgadza się, że na początku bardzo nieswojo podpierałem ścianę. Zupełnie niepotrzebnie. Był to efekt zakodowanych zasad. Otwieramy pozycje zgodnie z zasadami, czekam na potwierdzenie ustawiam SL-a i tak dalej. Tymczasem okazuje się, że zignorowałem całkowicie fakt, że mam dwa rozegrania, które rozgrywam. Ba analizując swoje dotychczasowe rozegrania, okazuje się, że wybicia zdecydowanie częściej rozgrywam. Zdecydowanie częściej też je griduje i trzymam na stracie. I może to dlatego zdecydowałem się trzymać tylko wejść po potwierdzeniu. Pamiętam natomiast dobrze walkę ze sobą, w momencie gdy otworzyłem pierwszą pozycję i zamykałem ją po kilku sekundach. Zrobiłem to bo uznałem, że jest otwarta niezgodnie z zasadami. Czego tu zabrakło? Mam wrażenie, że ponownie nie miałem scenariusza. Jak patrzę na ten wykres i analizuję te wejścia nie widzę nawet miejsca na potencjalnego sl-a. Zwłaszcza w momencie gdy zamykam zyskowne pozycje i otwieram kolejne niżej. To jest głupie. W momencie gdy cena zawróci zmiecie nie tylko zysk ale narazi mnie na stratę. Zupełnie inny komfort prowadzenia pozycji miałbym w sytuacji, gdy dodaję kolejne pozycje do tych zarabiających. Zamykam w ostatnim momencie i już. W scenariuszu zabrakło też odpowiedzi na pytanie co rozgrywamy. Zagranie wybijające, czy czekam na potwierdzenie.

Miałem dzisiaj streamować na YT. I takie nagranie powstało. Nie czuję się jednak na tyle pewnie, żeby je publikować. Więc na razie zostanie jako nagranie prywatne. Chcę tylko podkreślić fakt, że zaczynam nagrywać swoje sesje. Kto wie, pewnie z czasem zacznę je publikować oficjalnie.

To czego się dzisiaj jeszcze nauczyłem wymaga opisania poniżej. Bo analizując cenę i oglądając jak to robią inni zauważyłem u siebie pewne błędy, które mogą rzutować na cały mój trading. Główne zmiany dotyczą czytania cen. Do tej pory traktowałem cenę z interwału m1 jako zbiór świec. Pewien ciąg znaków tworzących strukturę. Tymczasem zmienia się nieco perspektywa w momencie, gdy zaczynam czytać kolejno jedna po drugiej świecy. Na przykładzie tego co widać poniżej Opiszę swój tok myślenia w wersji 2.0 czyli zaktualizowanej.

O to fragment wykresu sprzed wczorajszego zrzutu ceny Wolumen niewielki, więc cena porusza się tak sobie. Zasady otwierania i zamykania świec są takie same niezależnie od tego jaki jest wolumen. Do tej pory patrzyłem na rynek tak jak wcześniej napisałem jako struktura:

Jest jakiś zakres impuls po wybiciu, I strefa, gdzie powinienem otwierać zlecenia czyli 68-80% zniesienia ceny. Orientacyjnie zaznaczę ten fragment poniżej:

Jest tu też zaznaczony SL i miejsce gdzie wyjdę z takiej pozycji. I nie ma w tym nic złego .. Zagranie by się rozegrało. Jest wszystko ładnie zaznaczone i wszystko dobrze widać. Tylko, że takie rozegranie w przypadku tego co wydarzyło się później nie miało by sensu. Ten sam obrazek ale w większym ujęciu wygląda już tak:

Ten niebiesko zielony prostokąt to jest wcześniej analizowany zakres. Cena nie dociera po wybiciu tego dolnego zakresu do strefy zniesienia mojej uznanej jako wejście w pozycję. Cała ta transakcja była by o kant koła. Co się więc zmienia w moim czytaniu ceny?

Skoro jest to czytanie ceny:

To poskładajmy ją po kolei wyraz po wyrazie. Literka po literce. Wracam do poprzedniego zakresu i skupię się na pierwszej dużej białej świecy. Losowo bo od czegoś trzeba zacząć. Widać jak cena przed tą świecą rośnie. Kolejne świece są coraz większe pojawia się ta długa biała świeca. Co jeszcze mi mówi ta świeca? Że nie ma żadnej presji z dołu ani z góry. Nie ma tutaj żadnego cienia. Mocna strefa buy. Kolejna czarna świeca jest wyciągnięta z dołu. Zamyka się wprawdzie w poprzedniej świecy. To co jest ważne, nie zamyka się pod nią. Czyli wzrosty dalej w grze. Kolejna rysuje się już tak:

I tu już robi się ciekawie. Pojawia się knot z góry. Świeca jest relatywnie długa. Kolejna spadkowa obok niej znowu mieści się w jej zakresie. Jest dłuższa zdecydowanie od tej wcześniejszej. Kolejne 3 białe świece mieszczą się ciągle w zasięgu tej zaznaczonej białej. I nagle ostatnia biała świeca zostaje zanegowana przez czarną świecę. To jest pierwszy sygnał do tego, że wzrosty się kończą. Cała sekwencja świecy po świecy pokazuje jak sprzedający coraz bardziej podchodzą do spychania ceny. Kolejna czarna świeca nie pozostawia już złudzeń i cena zostaje zepchnięta niżej. Jeszcze przeanalizuje kolejne rozdanie nim opiszę jak to wpływa na mój trading:

Czyli jeżeli cena zamknie się pod tą pierwszą zaznaczoną świecą, rynek powinien spadać. Kolejna długa czarna świeca z minimalnymi knotami z góry i z dołu wygląda bardzo spadkowo. Przypominam, że tutaj wolumen jest niewielki. Kolejne dwie białe świece i ta mała czarna, mieszczą się całkowicie w korpusie tej czarnej spadkowej. Kupujący nie mają siły pchać ceny wyżej. Za to mają siły sprzedający, którzy spychają cenę niżej. Czas zaznaczyć kolejną świecę:

Jest kolejne bum. Kolejena czarna świeca i nawet ta następna już powinny dać do myślenia. Wygląda to trochę jak oddanie pola kupującym. Jak by sprzedający mówili, dobra zrzuciliśmy cenę tutaj dalej nie chce nam się jej pchać. Bo te świece powinny być mocne i spadkowe... Są ledwo widoczne. Za to kupujący zbierają się do ataku. Widać jak kolejne świece nie tylko zmieniają kolor na biały, ale i rośnie momentum. Są dłuższe pozbawione knotów z góry. Pojawia się jedna czarna. Dalej w zakresie tej długiej spadkowej świecy. Udaje się nawet sprzedającym zejść niżej. Został po tym ruchu sam knot i zaczęło się pchanie ceny w drugą stronę. I ten moment, zanegowania tej czarnej świecy w kwadracie jest też sygnałem do reakcji.

No dobra ale to po co to wszystko. Wydaje mi się, że mam swój scenariusz ... Na podstawie obserwowania świecy po świecy, widzę, kiedy która ze stron ma coś do powiedzenia. Zatem w całym tym moim postępowaniu. Nie muszę czekać na to, czy rozgrywam wybicie, czy rozgrywam ruch po korekcie. Obserwuję cenę czytam świece i reaguję. Tylko, że te reakcje muszą być szybkie. Świeca ma 60 sekund. W tym czasie muszę wejść w zlecenie i analizować następną świecę i kolejną. Pracować cały czas sl-em. Trzymać palec na spuście, być w gotowości do ewakuacji z takich pozycji. Pewnie komfort pracy byłby lepszy na większym interwale. Ja lubię pod górkę. Jak takie czytanie ceny ma się do tej transakcji z wczoraj i otwierania takiej pozycji:

Pierwsze zanegowanie wzrostów. Kolejne 3 świece pokazują, że cena spada. Pojawia się jedna biała, która mieści się w zakresie ostatniej czarnej świecy. I teraz robi się trochę ciekawiej:

Ciąg świec z knotami. Walka o to kto ma przewagę na rynku. Patrząc kolejno Pierwsza świeca z knotami z góry i z dołu. Taka świeca nie wiadomo co. byki vs niedźwiedzie 1-1. Kolejna knot z dołu jest większy, świeca dalej w tym samym miejscu czyli jest 2-1 dla byków. Cena zeszła niżej ale kupujący ją wypchnęli. Kolejna 3 świeca czarna z knotem z góry. Tutaj nie ma złudzeń, że to sprzedający wygrali cały pojedynek. I ta świeca zrzuca rynek niżej Short obroniony dalej jest w grze.

Kolejny zakres, cena spada niżej. Jest jakaś reakcja kupujących, ale nie są w stanie zamknąć się nad szczytem ostatniej czarnej świecy. Zamiast tego pojawia się kolejna czarna, negująca wzrosty. Cena zostaje zrzucona 3 świece niżej. I tu prawdopodobnie byłby pierwszy out z pozycji. Bo ostatnia czarna świeca:

Zostaje zanegowana przez ciąg białych świec. I znowu pierwsza biała mieści się w zakresie czarnej. Druga jest sygnałem ostrzegawczym. Mocne wyciągnięcie z dołu. Byki pchają rynek. Kolejna świeca większa od poprzedniej. Wybijająca bez knota z góry. Jest jeszcze dłuższa. Kolejne świece wprawdzie zaczynają słabnąć. Są takie same jak poprzednie. Niemniej jednak to byki teraz mają przewagę na rynku. To wszystko do momencu tej długiej czarnej. Rozpędzony niedźwiedź staranował byki z trudem wspinające się do góry. I tu jest miejsce na kolejną pozycję.

Jest wejście, jest zakres są spadki. Zaznaczyłem już też od razu miejsce wyjścia z takiej pozycji. Byki po szlagu jaki dostały u góry zaczynają brać się do roboty. Widać na zamknięciu, że cena już nie ma siły spadać. Kupujący wybierają kolejne dołki. W końcu atakują szczyt.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że tutaj nie ma czasu na zastanawianie się co by było gdyby. Tylko jest świeca jest reakcja. Bum następny. I kolejny. Idzie trzymam nie idzie uciekam. Nie muszę tworzyć scenariuszy w głowie polegających na tym, że jeżeli teraz cena wybiła jakiś poziom to teraz muszę czekać na to aż wróci do tego miejsca. Co jak rozjedzie ten poziom. Zawsze byłem przeciwnikiem czytania ceny. Takiego czystego price action. Z drugiej strony. Jest on obrazem tego jak porusza się cena. Dlatego właśnie używa się świec japońskich. To jest argument przemawiający za tym, żeby stosować tego typu rodzaj wykresu.