PODSUMOWANIE MIESIĄCA - 05.2025

Dobrym punktem wyjścia będzie podsumowanie całego miesiąca. Trzeba wgryźć się w każdą transakcję i znaleźć wszystkie błędy i elementy nie pasujące do obrazka spekulanta.

PODSUMOWANIE MIESIĄCA

5/31/20259 min read

To był trudny miesiąc. Niech nikogo nie zwiedzie zielony kolor na podsumowaniu dni w kalendarzu. Ciągła walka o odbudowanie kapitału po kolejnej głupiej pomyłce. Dominacja mojego EGO w transakcjach stratnych dominowała przeokropnie. Tak naprawdę żadna pozycja nie została przeprowadzona zgodnie z zasadami. Te akrobacje na wykresach, które miały miejsce w tym miesiącu przypominają kogoś, kto pierwszy raz otwiera swoje pozycje. Najlepiej przeprowadzoną pozycją jest ku mojemu zdziwieniu ta z dnia 14.05. Rekordowa strata ponad 2000$. Całość rozegrana została wzorowo. Zgodnie z kunsztem otwierania kolejnych pozycji. Szkoda tylko, że byłem po drugiej stronie rynku.

Żeby to co widać na tej rozpisce miało sens, muszę wyjaśnić pewną kwestię. Do tej pory podczas mojej spekulacji miałem duży problem z trzymaniem zyskownych pozycji. Gdy pojawiał się większy zysk przekraczający mój próg bólu, taka pozycja była zamykana. Zacząłem zwiększać wielkość pozycji wraz z tym jak zwiększał się mój kapitał. Okazało się po kolejnej analizie, że zamykam zysk na tym samym poziomie. Zabieram z rynku coraz mniej punktów. Próbowałem ten problem naprawić strategiami, i innowacyjnymi metodami naginania zasad. Moja spekulacja przez ostatni miesiąc przypominała akrobacje cyrkowe. Nie mam o nich pojęcia i tak też należy traktować moje transakcje. Z perspektywy czasu to był dobry moment bo szukałem swojej drogi. Tylko moje intencje były błędne. Zamiast wyeliminować błąd chciałem wprowadzić sposób na to, by tkwić z nim dalej ale na trochę mniejszą skalę. Kierowałem się wynikiem finansowym. Nie tym co robi cena jak zachowuje się rynek. Patrzyłem ile $$$$ już jest na koncie. Wtedy to do mnie dotarło. To co mnie gubi to właśnie to skaczące saldo. Usunąłem więc z każdego możliwego miejsca widok tego jak skacze mój rachunek. To z kolei wywołało kolejny problem. Siedziałem przed wykresami po 8-10-12 godzin. Jeden dzień nie jest problemem. Natomiast po całym tygodniu to był dramat. Wiem, że z perspektywy kogoś kto się na tym nie zna gapienie się na wykres nie może być męczące. Może być co najwyżej nudne. Gdy na szli postawicie jednak to, że zarabianie na rynku jest moim być albo nie być. To co zarobię musi wystarczyć mi na rachunki, czynsz, jedzenie. Wtedy sytuacja się nieco zmienia. Spekulacja to nie jest walka z rynkiem. Tutaj trzeba grać pod to co dzieje się na rynku. To jest walka z samym sobą. Jest wiele elementów, które trzeba schować z tyłu głowy na czas obcowania z ceną…

Wracając do tego jak wyeliminowałem kolejny problem? Powiedziałem sobie, że każdego dnia chcę zgarnąć z rynku 100 punktów. Tylko tyle mi wystarczy. Każdego dnia chcę usiąść rozegrać rynek i wyjść z niego z wynikiem +100 punktów. Wtedy wielkość pozycji nie ma znaczenia, bo zbieram punkty jak na jakiejś stacji benzynowej czy innej promocji. I to zmieniło trochę perspektywę. Zbieranie punktów jest przyjemniejsze niż obserwowanie salda z kasą, które skacze raz w jedną raz w drugą stronę.

Oczywiście mój sposób okazał się skuteczny tylko na chwilę co widać po transakcjach w tym miesiącu. Cel na maj był następujący zdobyć dziennie 100 punktów. Założenie było takie, że rano obserwuję DE40. Jeżeli nie uzbieram w trakcie tej sesji 100 punktów, walczę dalej po otwarciu rynku USA na Indeksie USTEC. Jest 100 punktów zamykam dziękuję za uwagę i wracam następnego dnia.

No i się zaczęło. Moje transakcje wyglądały mniej więcej tak jak ta poniżej.

Każda transakcja była otwierana i zamykana po kilku punktach. Przeprowadziłem łącznie 339 transakcji. Miałem rację w 71%. Pozostałe 29% to pozycje stratne. Gdy zerkam na myfxbook. Widzę, jak rachunek wspina się do góry.

Widać na tym wykresie ten czerwony slupek. Długi jak jasna cholera. Pamiętam ten dzień doskonale. Zaczęło się jak zwykle. Pierwsza pozycja - jakiś zysk. Cena rosła więc otwieram kolejną pozycję. I tutaj dałem się złapać. Schemat ten ma miejsce u mnie bardzo często i to jest coś nad czym muszę popracować i to szybko i mocno. Cała transakcja wygląda tak:

Widząc jak cena rosła wcześniej stwierdziłem, że będzie rosła dalej. Otwierałem więc kolejne pozycje. Pamiętam bardzo dobrze, jak po tej piramidzie zgridowanych otwartych pozcji znienawidziłem sam siebie. Kolejny raz dałem się złapać na wyciąganie ceny. Kolejny raz nie potrafię przyznać się do błędu. Potęguję go kolejnymi pozycjami. Dopiero gdy rachunek spadł o jakieś 20% zdecydowałem się zamknąć wszystko z palca. Dobra nie do końca tak było … Widać na wykresie, że przy samym dole jest pozycja typu short. Stwierdziłem wtedy, że skoro rynek dalej spada to otworzę krótką pozycję i zostawię sobie te longi na później. Wielkość short-a była w okolicach 40% wszystkich otwartych pozycji. Gdy cena kontynuowała spadki chciałem zamknąć tylko tą zyskowną pozycję. Przez przypadek zamknąłem wszystko. Ten widok, gdy pozycja znika jedna po drugiej. Ta chwila gdy saldo zmniejsza się z każdą kolejną transakcją zamykaną na stracie. Czuję to jak by to było wczoraj. To poczucie winy, strach i lęk potrafią bardzo mocno wejść do gry w momencie otwierania kolejnych pozycji.

Porównywalne uczucia towarzyszyły mi przy pozycjach takich jak te poniżej:

Kiedy wiem, że rynek spadnie czuję to dosłownie na każdym kroku. W każdym ruchu ceny widzę jak ta chce spaść niżej. Zajmuje kilka razy krótką pozycję. I znowu na bazie doświadczeń i przekonań a bardziej nawet emocjonalnego stanu ucieka mi jeden z lepszych shortów życia. Byłem w pozycji. Wyszedłem z pozycji zbierając kilka punktów. I co … Cena robi kolejnych 600-700 punktów. Co ja robię? Widząc jak cena spada łapię ją na samym końcu. Czyli co robię? Odtwarzam scenariusz z tej najgorszej pozycji z 14.05. Daję się wyciągnąć pod nie wiadomo co będzie dalej. Co jak cena wzrośnie, i znowu zostanę ze stratnymi pozycjami? I tu pojawił się kolejny problem. Takiej kotwicy na bazie tego co wydarzyło się wcześniej. Cena spadała, to zapewne zaraz wzrośnie. Przestałem czytać cenę i zacząłem bazować na tym co podpowiada mi moja podświadomość. Przestroga - Emocje to najgorszy towarzysz spekulacji. Sam pamiętam, jak na początku nie potrafiłem w krytycznej sytuacji podjąć żadnej racjonalnej decyzji. Mózg był tak sparaliżowany przez napierdzielające emocje w głowie, że szok.

Nie wiem co jest gorsze … Doznawanie strat na naprawdę potężną skalę. Czy to, że mam rację co do zajęcia pozycji i uciekam z rynku przed głównym ruchem. Widok uciekającej ceny boli tak samo w momencie gdy trzymam pozycje w stracie. W pierwszym przypadku kieruję się nadzieją że cena zawróci. W przypadku gdy wychodzę przed większym impulsem, pojawia się ból niewykorzystanej okazji.

Zbiór transakcji dla USTEC i DE40 znajduje się poniżej.

Można zauważyć, że zarówno w jednym jak i drugim przypadku zaliczyłem grube straty w okolicach połowy miesiąca. Widać też jak dzień po dniem udało się wyjść z tych strat. Tak by koniec miesiąca zakończyć na plusie. Mógłbym sobie przybić piątkę za wybronienie wyniku. Wyciągnąłem wnioski super idziemy do przodu naprawiłem błędy. Ostatnie dwa tygodnie to była perfekcja w zbieraniu punktów. Dzień za dniem wynik osiągnięty. Suma punktów się zgadzała, sposób ich osiągnięcia był daleki od ideału.

I wtedy pojawiła się ta transakcja, która zainicjowała ideę tego bloga. To właśnie wtedy stwierdziłem, że już czas. Zacząć prowadzić dziennik na poważnie. Na obrazku poniżej widać zestawienie kapitału z całego miesiąca. To szare pole w okolicach linii kapitału, pokazuje odchylenie otwartych pozycji. Jak zmieniał się rachunek w trakcie gdy transakcje były w grze.

Tego dnia 29.05.2025, byłem bliski położenia rachunku. Stwierdziłem że skoro nie wyciągnąłem wniosków z 14.05 to moja kara musi bardziej zaboleć. I to nie to, że lubię masochizm. Chodzi o to, żeby widząc kolejny raz taką sytuację wyrobić w sobie mechanizm, który zadziała jak znak stop na skrzyżowaniu. Ja w dalszym ciągu zachowuję się jak kierowca, który lekceważy każdy znak stop i po prostu dodaję gazu. Myśląc, że znowu się.

Kolejny raz złapany na wyciągnięciu ceny. Kolejny raz nie potrafię zamknąć pozycji stratnych. Kolejny raz naparzam wewnętrznie sam siebie. Strata z -100 zaczyna rosnąć-200, -500, -1000-2500-3000. Gdy przy stracie -3000$ zobaczyłem lekkie odbicie, zacząłem wierzyć w to, że cena zawróci. Po kilku kolejnych minutach saldo zmniejszyło się ponad50%. Otwarta strata wynosiła 4100$. Żeby było śmieszniej, tego dnia miałem dla dax-a zrobionych już 60 punktów. Brakowało mi 40 do tego by zamknąć dzień. Miałem już zamykać platformę i zrobić sobie przerwę do otwarcia USA. I nagle stwierdziłem, że skoro cena rośnie otworzę kolejną pozycję. I tak zostałem z tymi pozycjami do następnego dnia do godziny 2.20 w nocy. Przebudziłem się i zobaczyłem, że są w zysku. Co ciekawe, gdybym je zostawił jeszcze kilka minut dłużej rachunek urósł by nie o 400$ a o nawet 1600$. Wszystko dzięki uprzejmości prezydenta Trump-a, który znowu musiał wstrząsnąć rynkiem. Na moje szczęście w tym dobrym dla mnie kierunku.

Traktuję to jako sygnał, do tego żeby zacząć działać. Kto wie, może ktoś to kiedyś przeczyta, i ustrzeże się przed takim tradingiem.

Kończąc już ten wpis, jakie mam plany na kolejny miesiąc?

Zdecydowanie zostaję przy pomyśle 100 punktów dziennie. Chcę zmniejszyć ilość pozycji. Przynajmniej o połowę. Mój problem polega na braku scenariusza. Ten powinien pojawić się przed otworzeniem pozycji. Tu powinienem wejść, tutaj powinno mnie wyrzucić z rynku. Tu zacznę zastanawiać się czy brać zysk. Zrobię to po tym jak cena będzie zachowywać się tak i tak.

Przed podjęciem decyzji o wejściu w pozycję, zbadam rynek. Czy mamy trend czy ruch boczny. Wtedy włączę odpowiednie w głowie setupy dla zagrań dla danego rynku.

To wszystko będzie efektem czytania ceny. Jej zachowania. Analizowania jej ruchów. Używam do swojego tradingu gołego wykresu. Mam nałożone na niej wprawdzie dwie średnie. Robię to ze względu bezpieczeństwa. Spekuluję na interwale m1. Tutaj czasami nie ma czasu, żeby przełączać się na wyższe interwały, żeby zobaczyć co tam słychać. Zresztą wychodzę z założenia, że każdy kolejny interwał zbudowany jest na podstawie m1. Jeżeli zaczyna się jakiś większy ruch… To ma on miejsce na najniższym interwale. Udało mi się za jedyne 70$ miesięcznie wejść głębiej w rynek. I zobaczyć jak cena porusza się w zakresie 1 minuty. Tak dokładnie. 1-minutowa świeca składała się z wykresu, gdzie było widać nie tylko ruch tej ceny. Widać było tam każde zlecenie, które trafia na rynek. Wszystkie strefy gdzie znajdują się zlecenia oczekujące. Docelowo super opcja. Natomiast jeszcze jestem za mały, żeby bawić się takimi zabawkami. I to jest dobra analogia do tego placu zabaw zwanego giełdą. Na początku jako dzieci bawimy się drewnianymi samochodzikami. Później są to już rasowe resorki. Gdy wchodzimy w dorosłe życie zamieniamy małe autka, na maszyny z potężnymi silnikami. Prawdopodobnie wrócę do tej opcji tradingu. Tak, żeby wejść głębiej w strukturę rynku. Widząc co nim rusza można bardziej precyzyjnie przewidzieć gdzie rynek się poruszy. Najpierw naprawię swoje błędy na tym placu zabaw. Potem dorosnę i zmienię zabawki na inne.

Obiecuję pełną transparentność w pozycjach tym co czuję i tym co robię. Rzetelnym opisywaniu całego procesu. Sam wiem ile mnie kosztuje to co robię. Ile błędów życiowych popełniłem przez to co robię. Wiem ile straciłem. Zabrnąłem już tak daleko, że nie ma od tego odwrotu. Zresztą, sam rynek jest tak fascynujący, że nie chcę od niego uciekać. Gdy patrzę na saldo mojego rachunku, tego życiowego, hmmm. Może to forma ucieczki. Nie wiem. 90% osób, które trafiają na arenę forexową przychodzą tu nie dlatego, że podoba im się gapienie się na wykres i analizowanie czy cena poleci do góry czy poleci na dół. Po prostu widzieli filmiki ludzi, którzy otwierają pozycje i zarabiają miliony dolarów. Ba mówią wprost, że Ty też możesz jak kupisz ich kurs za 99$. Teraz już wiesz skąd są te ich miliony? Ile kursów trzeba sprzedać po 99$, żeby zarobić milion? I teraz taki spekulant stoi w obliczu wyboru. Może uciec. Lub ruszyć w drogę. Zobaczyć jak wygląda spekulacja. Podróżuję już tak długo, że mogę zacząć opisywać swoją podróż po tej bardzo wyboistej drodze. Stworzę dziennik, który pokaże dzień po dniu, transakcja po transakcji, to co można osiągnąć, dyscypliną i ciężką pracą.