Koniec sezonu S01.
Cel osiągnięty 10 000$. Zamykam wątek, od poniedziałku Sezon 02. Cel - 20 000$ plus tygodniowe wypłaty 50% wyniku.
PODSUMOWANIE TYGODNIA
6/15/202510 min read


Każdy dzień na rynku to walka. Zauważyłem, że dosyć schematycznie podchodzę to otwierania i zarządzania pozycjami. Tak długo jak robią to emocje, tak długo zawsze będę przegrywał. Dlatego zacząłem rysować sobie wykres. Zacząłem rozrysowywać na nim swoje dotychczasowe podejście do tego jak patrzę na strategię. I nagle mnie coś uderzyło. Od ponad roku powtarzam sobie jedno, Rób to co robi cena. Nie wymyślaj drogi do sukcesu na skróty. Wystarczy szybkie obcinanie strat i wytrzymywanie w zarabiającej pozycji jak najdłużej.
Sezon pierwszy mojego spekulowania miał trwać tak długo, aż rachunek wreszcie przebije 10 000$. Sądziłem, że będę potrzebował całego miesiąca, żeby się z tym uporać. Było to już chyba setne podejście pod ten mur. Zachowywałem się niczym chciwi kupujący, chcący przebić dany poziom na wykresie. Im Ostrzej podchodziłem do tej granicy tym niżej spadałem. Im to podejście było kontrolowane tym szybciej zakończyło się sukcesem.
Ostatnie podejście pod cel tej serii, był przerażający. Wtedy też coś się zmieniło u mnie i zacząłem inaczej patrzeć na to co dzieje się na wykresie i jak ja na to reaguję. Zdarzały się jeszcze dwa osunięcia kapitału - niekontrolowane. Tak pisałem o tym. Niemniej jednak naprawiłem swój system. I mogę śmiało zacząć jutro od nowego lepszego siebie. Przynajmniej w kwestii spekulowania.
Pamiętam radę pewnej osoby, która powiedziała, że nie mogę tak krytycznie patrzeć na to co robię na giełdzie. Bo radzę sobie całkiem dobrze. I fakt tego, że minął kolejny rok a ja tu dalej jestem, jest pewnym potwierdzeniem tego, że miała rację.
Jak zatem naprawiłem swój trading. Żadne treści nie powstały od ostatniego wpisu. Za to dzielnie dzień po dniu analizowałem to co się dzieje na wykresie i to jak powinienem się zachowywać. Były to dni, gdzie zaliczałem zyski, potem traciłem wszystko lub odwrotnie. Za każdym razem robiłem to celowo.


Widać to dobrze na wykresie kapitału Szare pola z dołu i z góry to osunięcia w otwartych pozycjach. Ta złota kreska to linia kapitału na koniec dnia. Dlaczego piszę, że zrobiłem coś specjalnie. Odtwarzałem emocjonalną stronę. Kodowałem swoje zachowania w momencie gdy robiłem coś źle. Idąc dalej kodowałem co się ze mną dzieje w momencie gdy to robię. Jakie dalsze konsekwencje ma to dla kolejnych pozycji.
Najlepszym obrazem tej sytuacji będzie graficzna prezentacja:


Chwilowo będę korzystał z innego programu. Mam tutaj zaznaczone wszystkie transakcje. Tego dnia miałem zakończyć trading około godziny 10:20. Zysk na poziomie 2.5%. Okolice 100 punktów. Wtedy też przypomniałem sobie zasadę, mówiącą o tym, że każdy powinien mieć swojego stop-a. Zgarnąłeś zaplanowany zysk. Odejdź i wróć następnego dnia. Ja jednak chciałem się skupić na ciągłości zdarzeń. Co dyktowało mną w momencie otwierania kolejnych pozycji. Co wiodło prym w momencie, gdy traciły. Jakie emocje dyktowały dalszy ciąg zdarzeń. Cała ta fala emocji, która przetaczała się przez głowę, musiała wybrzmieć mocno po to, żeby zapamiętać sekwencję. Skatalogować zachowania, i znać ich następstwa.
Zaczęło się jak zwykle. Mogę dorobić, otwierając kolejne pozycje:


Pierwsze pozycje raz na lekkim zysku raz na lekkiej stracie. Tu pojawiła się chciwość zarabiania. I obawa utraty kapitału. Dwie sprzeczne ze sobą emocje, które całkowicie zniszczyły pewność siebie.
I wtedy się wszystko zaczęło rozgrywać jak na zawołanie. Kolejne zlecenia i strata. Cena spada dalej. Kolejne pozycje kolejne straty. Pierwszy raz zdarzyło mi się ustawić pewien próg bólu. Taki po którym zamykam zlecenia sam z palca. Nie czekam krytyczne sytuacje na poziomie zjazdu na kapitale o 20-40-50%. Zamykam je jak cena przeleci przez konkretny poziom. Brak sztywnego sl-a sprawił, że i tak cena odjechała wyżej. Trudno. Zamknąłem stratę. Bolało, bo nagle z zysku na poziomie 2.5% jestem na minusie. I to więcej niż 2.5% ... Tutaj do gry wchodzi zemsta. Pragnienie odrobienia strat. Bazując na nadziei i przekonaniu o słuszności działania wszedłem w długie pozycje. Otworzyłem ich tyle, że pozwoliły mi odrobić stratę i jeszcze wyjść na plus. Kolejne próby były już kręceniem się w kółko. Chciwość odrobienia strat i zarobienia więcej odcięła racjonalne myślenie i podejście strategiczne.


Ciekawostką w przypadku tych otwartych pozycji jest to, że pewnie zamknął bym je z ogromną stratą na samej górze. Żałował, bo zarobiłbym na nich bardzo dużo kilka dni później. Wystarczyło trzymać stratę przez kolejnych kilka dni i liczyć na to, że cena za te kilka dni spadnie. Brzmi znajomo co nie.
To też był punkt przełomowy, Dlaczego miałbym czekać na coś kilka dni, zamiast rozgrywać to tu i teraz. Dlatego zmieniłem całkowicie podejście. To mentalne. Psychiczne. Sama strategia została tylko doszlifowana. Ostatnia warstwa, lekki szlif, polerka i ales kla....
Naprawiłem swój trading. Mogę tak napisać z całą świadomością. Od 11.02.2025 zacząłem walczyć ze sobą. Analizować swoje zachowanie. Obierać kurs na to by działać precyzyjnie zgodnie z zasadami. Kolejnym etapem był ten blog. Powstał po tym jak kolejny raz naraziłem siebie na horror uwalenia rachunku. I tylko jakimś cudem na tym zarobiłem. Co się zatem zmieniło i jaki to ma wpływ na moje poczynania na indeksach.
ucieczka z interwału m1. Day trading, można uprawiać na m5.
To jest pierwszy duży krok, który wnosi najwięcej zmian. Świeca, która buduje się przez 5 minut daje pełniejszy obraz sytuacji. Jest pozbawiona emocjonalnego działania. Nie wchodzę w pozycję szybko bo mamy aktualnie jakiś spike up. Czekam cierpliwie na jej zamknięcie i kontekst w którym aktualnie się znajdujemy. Testując te metodę w piątek byłem pod wrażeniem. ile mam czasu na to, żeby na spokojnie przeanalizować scenariusz rozgrywki. Na spokojnie sprawdzić kilka razy poprawność tego co się rysuje. W momencie otworzenia pozycji, wiedziałem ile stracę.
Uciekaj gdy nie masz racji.
Wcześniej traktowałem swojego sl-a jako 50 punktów od momentu ostatniego szczytu + 5 dodatkowych punktów, gdyby to był tylko retest. Teraz ... Jeżeli cena zmienia kierunek, wybija mój zaznaczony zakres robię od razu OUT z pozycji. Ba! Są sytuacje, w których od razu odwracam pozycję. Rozrysuję to później.
100 punktów to dopiero początek.
Tak, to jest mój dzienny target. Mam 100 punktów wychodzę i dziękuję. Jeżeli jednak cena ciągnie dalej ... To po do wychodzić? Jeżeli cena zaneguje mój obrany scenariusz to wtedy dopiero jest to powód do wyjścia z takiej pozycji.
Dobierałeś w stracie dobieraj w zysku.
Trenuję, z różnymi efektami dobierania pozycji zyskownych. Cena rusza z impetem otwieram kilka pozycji i czekam. Jestem przekonany, że to jest dużo lepsze rozwiązanie od tego, akceptowanego do tej pory.
Jak to wygląda graficznie...
Na przykładzie tej jednej piątkowej sesji. Bo ona była takim dobrym przykładem cierpliwości i tym dniem, kiedy osiągnąłem cel sezonu pierwszego.
Zaczynam od historii:


Rozgrywam rynek od godziny 9. Do tej godziny rysuję to co się dzieje na wykresie. Cena robi mocne wybicie, Tworzy się ruch w jednym kierunku. Zaznaczam cały ten ruch w prostokącie. Tym samym. Zaznaczam też ostatnią świecę. Jest ona dla mnie wyznacznikiem tego, czy lecimy dalej czy zawracamy. Tutaj widać, że cena zawróciła poniżej tej białej świecy. Czyli ponad tym kwadratem weszli do gry sprzedający. Zepchnęli cenę niżej. Jeżeli ta ostatnia piątka zamknie się poniżej 50% tej strefy to możemy liczyć na zmianę kierunku lub głębszą korektę. Nie zajmuję pozycji przed godziną 9. Na tym etapie tylko rysuję.


Mamy otwarcie i cena rusza do góry. 5 na otwarciu otwiera się nad ostatnim zakresem. Poprawiam zakres i czekam cierpliwie. Ponieważ jest to kontynuacja, a ja nie wsiadam do jadącego pociągu, muszę czekać przynajmniej na korektę tego ruchu.


Przez ponad godzinę, obserwowałem jak cena rośnie. Wewnętrznie przeżywałem utratę tego, że mogłem wejść w pozycję i ciągnąć i teraz byłby zysk. I w ogóle. Tylko wtedy uświadomiłem sobie jedną rzecz. To emocje dyktują warunki. Racjonalna strona mnie, krzyczała waaaiittt foorrr iittttt. Emocjonalna kazała otwierać długie pozycje i dodawać kolejne bo cena rośnie.


Wreszcie coś ciekawego... Mój zakres wzrostowy, zostaje złamany. Ostatnia biała świeca, pchnięcie do góry i zostaje złamana. Czarna zamyka się pod białą. Dla mnie jest to informacja, że korekta się zaczęła. Rysuję ostatni widoczny zasięg ceny. Wyznaczam go przez najniższą czarną jako dołek i najwyższą białą jako szczyt. I cierpliwie czekam. W głowie już układam scenariusz. Jeżeli cena zamknie się pod tym prostokątem, otwieram krótkie pozycje. SL-a ustawiam nad tym szczytem. Nie chciałbym stracić więcej niż 200-250$. Zatem do tego szczytu jest x punktów. Czyli wielkość pozycji muszę zmniejszyć z 5 lotów na 3 loty. Miałem na to całe 5 minut.


BUM. Cena zamknęła się niżej. Tak jak zaplanowałem tak zrobiłem. Otwarta pozycja SL nad szczytem.
Teraz na tym etapie interesuje mnie każda kolejna czarna świeca.


I w tym momencie zobaczyłem saldo rachunku. Otworzyłem w miedzy czasie jeszcze jednego shorta. Obie pozycje dały zysk w wysokości około 200$. To pozwoliło przebić magiczną barierę 10 000$. Cel osiągnięty. Kontynuując jednak ten ruch. Gdzie dotarła by cena?


Najniższy punkt to od wejścia w pozycje uwaga ... 130 punktów.... ! Pominąłem po drodze kwestie tego, że zaznaczam zakres spadkowy i metoda jest taka sama. Czyli ciągnę cenę tak długo, aż ostatnia spadkowa nie zostanie zanegowana. Negacja oznacza początek korekty. Jeżeli korekta przejdzie przez ostatnią strefę out z bieżącej pozycji. Otwieram pozycję w drugą stronę.
Jest jedno odstępstwo od tego zachowania. Jeżeli wybijająca świeca jest długa. Nie zdąży się narysować po drodze, żadne looow ani highh. To 50% tej świecy to jest mój prób bólu. Jeżeli cena zamknie się po wybiciu wysoko. Zawróci w kolejnym ruchu zamykając się pod 50% wybiciem out i pozycja w drugą stronę.
Reasumując. Zyskałem przewagę nad stratami. Ucinam je relatywnie nisko. Nawet gdy cena będzie kontynuowała swój ruch to mam możliwość ponownego wejścia. Natomiast gdy to wybicie sl-a okazuje się ruchem w drugą stronę otwieram sobie pozycję w dobrym kierunku stosunkowo szybko nim ruch przyspieszy. Jeżeli to wybicie będzie tylko głębsza korektą to znam swój poziom gdzie uciekam gdy nie mam racji.
Dobrym przykładem jest dalsza część 13.06.


Cena porusza się w pewnym zasięgu. Taka sytuacja analizując to zgodnie z zasadami, dała by dwie lub trzy stratne pozycje. Następne dwie transakcje były by zyskowne. Zdecydowanie ponad straty.
Cieszę się, że jest weekend. Mam do przeanalizowania ponad 200 dni. Wydrukowane wykresy czekają. Ja przeglądając je szukam i koduję. Zachowanie ceny. Skuteczność wybić. Które wybicia mają większą szansę skuteczności. Na które lepiej nie stawiać większej pozycji.
Jak zatem statystycznie wyglądał ten tydzień?
Saldo rachunku powiększone zostało o 9%. Rozegrałem ponad 100 pozycji.


Sam rozkład transakcji wygląda już tak:


Skuteczność czytania rynku w przypadku De40 uważam jest na dobrym poziomie - trafiłem. USTEC, no cóż to jedno emocjonalne podejście sprawiło, że nie trafiłem w shorty. Zresztą, zyskowność długich pozycji też jest niewielka. Z czego to wynika? USTEC-a spekuluję już po południu. Trochę z telefonu, trochę na dziko. Eliminacja tego zachowania stanowczo zwiększy skuteczność i zyskowność. Wtedy też mam za sobą już sesje na De40. Są dni, że nie powinienem w ogóle otwierać popołudniowej sesji. I tego się będę trzymał. Muszę tylko odinstalować aplikację z telefonu.
Tydzień udany. I nie mam tutaj na myśli zysku. Ten zawsze jakiś jest. Zrozumienie siebie. Sposobu działania. Tego jak reaguję na kolejne pozycje, było cenniejsze. Zrozumienie tego co kieruje mną w momencie otwierania pozycji po stracie jest kluczowe. Najlepsze jest to, że od roku mam świadomość tego, że muszę nad tym pracować. Od roku wiem, że muszę eliminować pewne postawy. Dopiero teraz w ostatnich 2-3 miesiącach udało mi się zakodować emocje jakie towarzyszą tym zjawiskom. Ich następstwa. Udało mi się zrozumieć co stoi, za kolejną stratą. Dlaczego scenariusz jest taki ważny. Zrozumieć to, że rynek ma w głębokim poważaniu moje pozycje. To ja muszę szukać pewnej harmonii w tym jak porusza się cena i do niej dołączać. Nie chcę zapeszać. Bo pisałem wiele razy, że mam to wreszcie. Kończyło się to jakąś tragedią. Mam wrażenie, że zbudowałem strategię, która pozwala mi działać w każdych warunkach rynkowych. To co jednak jest istotne, jest ona dopasowana do mnie. Do moich wad. Moja słaba pewność siebie, ograniczona decyzyjność - nie ma tutaj wiele do powiedzenia. Jest cena i ona pokazuje, kiedy mam rację a kiedy nie. Często traderzy szukając drogi na skróty, nie chcą odrabiać pracy domowej. Chcą skupić się na tym, żeby ktoś im powiedział gdzie wejść w pozycję i gdzie z niej wyjść. Czy to za sprawą jakiegoś graficznego buy sell rozwiązania, czy za sprawą kogoś kto sprzedaje sygnały w internecie. Podstawą działania każdego kto chce się tym zajmować, jest jaskinia. To w niej powinien zamknąć się każdy spekulant. Po to, żeby zrozumieć siebie. To jak działa. To jak funkcjonuje pod presją. Czy to czasu, czy finansów. Musi przesuwać granice tak daleko aż poczuje ból, który dobrze zapamięta. Musi pracować nad swoimi rozwiązaniami. To jest proces. Długi i męczący. Straty jakie ponosimy jako traderzy, nie dotyczą tylko finansowej strefy. Cierpią na tym nasze kontakty. Zawodzimy najbliższych. Nie doceniamy tych, którzy stoją obok i wspierają. Jest mnóstwo rzeczy, które chciałbym zmienić....